niedziela, 31 grudnia 2017

Sylwester 2017.

Dziś opinia na temat płyty grupy Digit All Love pt. ,,V [FAU]". Jest  to propozycja z gatunku trip-hop od Polaków. Nic nie jest tu zbyt oczywiste, wokale intrygująco przeplatają się z muzyką, wszystko razem stanowi coś wartego poznania. Daję 9/10.

Tak jak w zeszłym roku Sylwestra spędzamy w domu. :) Będzie coś niecoś do jedzenia, więc w tym względzie też nie można będzie narzekać. Pewnie doczekamy do północy, obejrzymy czy ktoś w parku puszcza fajerwerki i tyle.

Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń oraz dużo Weny do pisania na blogach w Nowym Roku. :)

Z kolejnych zespołów polecam Nothing More i Royal Thunder.

Pozdrawiam!

sobota, 30 grudnia 2017

Lenistwo. Pierwsza opinia o płycie.

Jakoś te ostatnie dni natchnęły mnie do tego, by się lenić, zmusiłem się dziś do zrobienia nieco ćwiczeń z angielskiego, jednak szło mi ciężko. 

W czasie skoków przyszedł kolega Staruszka z liceum, przyniósł ze sobą butelkę szampana, dzięki czemu jednocześnie mogliśmy świętować sukces Polaków i nadchodzący rok 2018. :D

Wczoraj zakochałem się w muzyce zespołu All Them Witches. Nie wiem jak to jest, że czasem usłyszę jeden dźwięk jakiejś piosenki i już zespół mnie ma. :) 

Dziś recenzja płyty składankowej Lou Reeda pt. ,,The Best of Lou Reed". Jak wiadomo muzyk ten związany był w przeszłości z grupą The Velvet Underground. Tu na płycie są zbliżone pomysły muzyczne, choć są też nieco bardziej ,,gitarowo" rozwiązane kawałki. Ogólnie krążek dobry do odpoczynku, większość czasu zajmuje snucie różnych historii przez Reeda, można spokojnie pomyśleć o różnych rzeczach czy coś podobnego. Daję 8,5/10. 

Pozdrawiam! 

piątek, 29 grudnia 2017

Przed TCS. Kolejne płyty wysłuchane.

Oglądaliśmy dziś we trójkę kwalifikacje do pierwszego konkursu z cyklu Turnieju Czterech Skoczni. Mam nadzieję na odegranie przez Polaków jakiejś ważnej roli. 

Wysłuchałem już prawie wszystkie płyty co pod choinkę dostałem, więc niedługo pojawią się krótkie opinie o nich. 

Przeczytałem też zbiór opowiadań Bukowskiego. Na początku pochłaniały mnie bez reszty, końcówka nie była za dobra. Ogólnie na razie nie pożyczę nic tego autora raczej. 

Wsłuchuję się w dokonania grupy Sheer Mag. Jak na razie mam mieszane odczucia, muzycznie jest całkiem fajnie, jednak wokalistka czasem jakoś mija się z muzyką, jakoś się całość nie lepi. Innym razem jest bardzo dobrze, utwór stanowi całość, nie dałoby się nic odjąć, bez zepsucia wszystkiego. Czyli takie ,,ciekawe ale nie zawsze". 

Pozdrawiam! 

czwartek, 28 grudnia 2017

Właściwie koniec. O Sylwestrze.

Chyba skończyłem dziś pisanie tej opinii do projektu ustawy, pozostało jedynie sprawdzenie szczegółów typu numery artykułów, nazwy ustaw itp. 

Zazdroszczę nieco pogody w USA, bo według mnie jak jest zima, to powinno być zimno, a nie plus 10 stopni jak dziś. Może nie wymagam -40, jednak tak z -10 byłoby dla mnie odpowiednią temperaturą. :)

Jak na razie Sylwester w tym roku jest pod znakiem siedzenia w domu, nie mam właściwie nic przeciwko. :) Ale jak będzie to pewnie się okaże jeszcze, parę dni zostało, może jakieś zaproszenie się pojawi czy coś. 

Spisałem sobie z gazety mojej parę zespołów do poznania, jeden już mi się podoba, nazywa się Greta Van Fleet. 

Pozdrawiam! 

środa, 27 grudnia 2017

Spalanie kalorii.

Dziś postanowiliśmy spalić nieco kalorii i wybraliśmy się pod wieczór na Nowy Świat popatrzeć na wszystkie te dekoracje z lampek. Jak dla mnie całość prezentowała się całkiem ładnie, przede wszystkim była to jakaś logiczna skończona koncepcja, a nie zbiór dekoracji tylko. Pod Zamkiem Królewskim było najwięcej ludzi, choć i na wcześniejszych etapach masa była. Widocznie więcej osób miało taki plan jak my. :D Na koniec znaleźliśmy się w jakiejś kawiarni w okolicy Placu Zamkowego i wypiliśmy po herbacie z pomarańczą, sokiem malinowym, goździkami itp. itd. 

Pozdrawiam!

wtorek, 26 grudnia 2017

Pora na przerwę. Muzycznie.

Chyba za dużo już tego jedzenia w te Święta w siebie wpakowałem, dziś jak przyszedł mój brat cioteczny zjedliśmy we czwórkę kaczkę, a potem ciasta. Stwierdziłem, że już do Sylwestra chyba nic nie zjem większego. :) 

Przesłuchałem już niemal wszystkie nowe płyty, niedługo pierwsze wrażenia umieszczę  na blogu. 

Pozdrawiam!  

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Odpoczynek.

Wczoraj wszystko było jak należy, spędziliśmy parę ładnych godzin z Babcią, najedliśmy się różnych dobrych rzeczy, a do tego jeszcze dostaliśmy prezenty od pani Sławy (między innymi znakomite ciasta i rogaliki małe). 

Dzisiejszy dzień mija pod znakiem odpoczynku, śniadanie zjedliśmy koło 12, teraz spróbujemy wcisnąć w siebie obiad. :D Można powiedzieć, że świętowanie idzie nam dobrze. 

Pozdrawiam!

niedziela, 24 grudnia 2017

Nokaut przed Świętami. Plan na dziś.

W piątek poczułem się jak Popek po ostatniej gali KSW (swoją drogą robi się z tego już kabaret, jeśli ktoś z gości może wejść do klatki i bić zawodnika), idąc korytarzem po ciemku natknąłem się na wpół otwarte drzwi do WC. Miałem w tym nieszczęściu tyle powodzenia, że większość uderzenia poszła na rękę, reszta, już słabiej na szczękę. Muszę powiedzieć, że przez dobrą minutę nie wiedziałem co się stało, potem sprawdziłem co i jak, zęby zostały na miejscu, jedynie co to uszkodziłem sobie górną wargę. 

Dziś koło 14 planujemy pojechać po Babcię, przy okazji zawieziemy prezent (małego Mikołaja z gipsu  pod choinkę) i dla pani Sławy też coś. Potem wracamy do domu i pewnie koło 16-17 zaczniemy jedzenie i świętowanie. W kolejne dni raczej już bez większych gościnnych sytuacji, we wtorek przyjdzie na obiad mój brat cioteczny. 

Pozdrawiam!

piątek, 22 grudnia 2017

Właściwie ostatnia prosta.

Dziś po południu miałem ostatnie zajęcia z angielskiego w tym roku, potem pomogłem Rodzicielce w robieniu makowca, wyszło tak dużo ciasta, że trzeba było na dwie blachy je rozdzielić. Można powiedzieć, że już wszystko jest gotowe, zostało jeszcze ryby usmażyć i dopiero w niedzielę nadejdzie czas ostatniego szlifu w czasie odgrzewania i wyciągania wszystkiego. Muszę powiedzieć, że czuję już zapach Świąt w postaci zapachu piernika i makowca. :) 

Korzystając z okazji (bo nie wiem czy jutro i pojutrze coś napiszę) życzę Wam i Waszym bliskim wszystkiego co najlepsze, spokoju, odpoczynku, dużo zdrowia i uśmiechu na te Święta, a na Nowy Rok pomyślności i spełnienia marzeń. 

Pozdrawiam!

czwartek, 21 grudnia 2017

Załatwienie ważnej sprawy. Prywatne Uluru.

Byłem dziś w urzędzie pracy, nic się nie zmieniło, jednak po Nowym Roku może być szansa na jakiś staż albo na przynajmniej zastępstwo w jakimś urzędzie. Następną wizytę mam na 1 lutego zapisaną. 

Po powrocie i obiedzie pomogłem nieco Rodzicielce z piernikiem. Pewnie jutro będzie więcej roboty, bo dziś jeszcze kapusta została naszykowana. Z piernikiem stało się coś dziwnego, bo w czasie pieczenia środek wybrzuszył się niesamowicie. Wygląd ciasta skojarzył mi się z Uluru, taką wielką skałą w Australii, gapiłem się zadziwiony w to nasze prywatne Ayers Rock. :D 

Pozdrawiam!

środa, 20 grudnia 2017

Ostatnia prosta.

Choinka już została ozdobiona, więc klimat świąteczny już jest u nas. :) 

Jutro i pojutrze czeka nas intensywne pieczenie, gotowanie, szykowanie dań wszelakich. A potem już wszystko zwolni i przyjdzie czas na świętowanie i cieszenie się rodzinnym gronem. 

Dziś zakończyłem wstępne pisanie tej opinii na zaliczenie, jeszcze szczegóły pewne posprawdzam i będzie z tym koniec. :) 

Pozdrawiam!

wtorek, 19 grudnia 2017

Choinka już jest. Uciążliwe hałasy.

Od 11 grudnia sąsiad z kawalerki nad nami prowadzi remont, umieścił jednak karteczkę z informacją o tym, z podaniem metrażu (by się nie martwić za bardzo długością remontu), jak na razie jest na etapie wyburzania ścian czy czegoś podobnego. Mam nadzieję, że faktycznie szybko mu to pójdzie. 

Dziś poszliśmy po choinkę, mamy blisko punkt sprzedaży, bo nawet z balkonu go widać. :) Wybraliśmy takie średnie drzewko, mam nadzieję, że postoi po Świętach też nieco. Po zakupie choinki wybrałem się ze Staruszkiem jeszcze na ostatnie zakupy jedzeniowe, wrzuciliśmy też kartki świąteczne i odebraliśmy z apteki leki, by się nie martwić tym już. 


W sklepie zauważyłem odjechanego gościa, który przybył z innej planety chyba. Miał bowiem krótkie spodenki, nie miał skarpetek w butach, za to na głowie miał czapkę uszankę. Jak dla mnie zawodnik ciężki do pokonania. :) Widać zima to dla niektórych tylko nazwa. 


Pozdrawiam!

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Ostatnie przygotowania.

Można powiedzieć, że wychodzimy na prostą u mnie w domu jeśli o Święta chodzi. Jutro mamy zamiar kupić choinkę, opłatek i właściwie z takich organizacyjnych spraw będzie wszystko. Zostanie tylko jakieś tam odkurzenie pokoju mojego, przygotowanie jeszcze paru dań na Wigilię. Można powiedzieć pełny luz od powiedzmy środy będzie, bo wszystkie pilne sprawy zostały ogarnięte. :) 

Pozdrawiam!

niedziela, 17 grudnia 2017

Czas działać.

Dziś miałem ostatnie zajęcia przed Świętami. Jak na razie czuję się o wiele lepiej niż w tym samym czasie rok temu, co mnie bardzo cieszy. 

Powoli muszę zająć się tym projektem ustawy, na razie mam troszkę wstępnych uwag zrobionych, mam jakieś materiały, ustawy, unijne prawo do porównań czy ustawa jest zgodna z nimi itp. 

Pozdrawiam!

sobota, 16 grudnia 2017

Zajęcie na Święta. Po uczelni.

Dziś na uczelni mieliśmy nie lada odskocznię od zwykłych wykładów. Najpierw mieliśmy symulacje komisji sejmowej, mi przypadła rola sekretarza, coś nie miałem swojego dnia, bo myliłem się w obliczeniach parę razy. :) Potem zajmowaliśmy się retoryką, nigdy nie miałem tak szerokiego omówienia tematu. 

Na Święta dostaliśmy do zaopiniowania projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Już po pobieżnym przeczytaniu widzę, że sporo w niej rzeczy do opisania będzie.   

Pozdrawiam!

piątek, 15 grudnia 2017

Ostatnia płyta. Sprawy na bieżąco są.

Udało nam się pojechać dziś na drugi cmentarz, choć pod koniec dopadł nas deszcz ze śniegiem. Przy grobie Dziadka spotkaliśmy kilka wygłodniałych wiewiórek, które kręciły się dobre 5 minut wokół nas, niestety nie mieliśmy orzechów ze sobą. 

Dziś na obiad miałem znów makaron z krewetkami, a do tego wino. :) Idealne połączenie według mnie.  

Płyta Virgin Snatch- ,,We serve no one" to według mnie bardzo dobra dawka trash metalu od Polaków (nieświadomie wybrałem sporo płyt od rodzimych wykonawców). Zespół całkiem udanie zrównoważył ostrzejsze fragmenty z melodyjnymi. Do tego wokalista całkiem nieźle radzi sobie w różnych formach ekspresji, nawet czysty śpiew wychodzi mu dobrze. Gitarzyści za to wycinają smaczne solówki, są zmiany tempa itd. Daję 9,5/10

Pozdrawiam!

czwartek, 14 grudnia 2017

Zmiana planu. Kolejna płyta.

Pogoda pokrzyżowała nam nieco plan, nie pojechaliśmy na cmentarz, bo do południa padał śnieg. Mam nadzieję, że jeszcze uda się nadrobić tę sprawę w przyszłym tygodniu. 

Byłem za to w bibliotece, wziąłem kolejną porcję Hrabala i Bukowskiego. 

Przeczytałem w końcu ,,To" autorstwa Stephena Kinga. Muszę powiedzieć, że o ile przez pierwsze 800-900 stron nie bałem się za bardzo, to już pod koniec było dość strasznie. Poza tym wydaje mi się, że pani Rowling ,,zgapiła" nieco pomysł od Kinga tworząc w swojej książce bogina (taką zmiennokształtną kulę materii czy czegoś tam, która zmieniała wygląd w zależności od tego czego bała się osoba na przeciwko niego). Bowiem tytułowe To też zmienia się w rzeczy, których najbardziej boją się bohaterowie. Tak naprawdę jednak wydaje mi się, że główny przeciwnik miał po prostu postać różnych lęków, wspomnień z czasów szkolnych bohaterów książki. Jak dla mnie książka warta przeczytania mimo swojej pokaźnej objętości. 

The Complainer&The Complainers- ,,Power Joy Happiness Fame!" to mieszanka gatunków, która oscyluje między popem, elektroniką i odrobiną gitarowych ,,brudów". Ciekawostką jest gościnny udział Artura Rojka. Daję 7,5/10. 

Pozdrawiam!  

środa, 13 grudnia 2017

Porcja działania.

Dziś ruszyliśmy na cmentarz, do Dziadka i Babci ze strony Staruszka, jutro jeśli pogoda będzie podobna pojedziemy do Dziadka ze strony Rodzicielki. 

Mam kolejną opinię dotyczącą zakupionych ostatnio płyt. 

Płyta grupy Armagedon pt. ,,Thanatology" to porcja death metalu od Polaków. Całość realizuje według mnie całkiem dobrze gatunkowe elementy, jednak na dłuższą metę brakuje nieco różnorodności, szczególnie w wokalu. Dodatkowo coś jest z produkcją albo innym etapem typu miksy, bowiem wokalista brzmi tak, jakby dzieliła go od zespołu jakaś wielka odległość, brzmi to nieco dziwnie. Daję 8/10. 

Pozdrawiam!

wtorek, 12 grudnia 2017

Mały rajd. Coś o płycie.

Miałem dziś mały rajd, rano (hmm... czy 11 to rano?) miałem lekcję angielskiego, potem koło 13 poszedłem do fryzjera, a na sam koniec na obiad do pizzerii. :) Czyli miły dzień w całości.

Wysłuchałem już kilku płyt z tych nowo kupionych (dokładnie czterech, co sobie na Mikołajki spóźnione ,,dałem"). 

Kompilacja Pink Floyd pt. ,,A Foot in the Door" stanowi wyimki z takich albumów grupy jak The Wall czy The Dark Side of the Moon. A to oznacza wielką dawkę przekrojowych utworów, człowiek słuchając zmienia się w jedną wielką gęsią skórkę, a wszelkie problemy zdają się nieistotne. Ze względu na fakt, że jest to płyta będąca kompilacją nie wystawiam oceny. Subiektywnie dałbym jeśli już w okolicy 9/10. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Płyty. Próba z jazzem.

Wczoraj nagrałem z TV koncert pana Leszka Możdżera z grupą Holland Baroque. Dziś próbowałem obejrzeć i poległem. Mam szacunek do tych muzyków, bo po tych nawet paru minutach obejrzanych widać czym dla nich jest granie na instrumencie, jednak moja głowa nie ogarnia jazzu, a połączenia jazzu z elementami muzyki klasycznej nie ogarnia podwójnie. 

Dziś tak jak w mailu podano przyszła paczka z płytami. Część już wziąłem do słuchania w ramach Mikołajek, część zostawiłem sobie na Gwiazdkę. 

Nabyłem następujące płyty:

1. Virgin Snatch- We serve no one
2. The Cooper Temple Clause-Make this your own
3. Lou Reed- The best of Lou Reed 
4. Curtis Mayfield- Roots (wersja japońska CD)
5. Blue Oyster Cult- Agents of fortune
6. Camero Cat- Cats&Clocks
7. The Complainer&The Complainers- Power Joy Happiness Fame!
8. Brown- Półświatło
9. Armagedon- Thanatology
10. Pink Floyd- A foot in the door- The best of Pink Floyd
11. Digit All Love- V (FAU)

W miarę możliwości stopniowo będę zamieszczał parę słów o tych krążkach. 

Pozdrawiam!

niedziela, 10 grudnia 2017

Znów sportowo. Szok lekki.

Dzisiejszy konkurs skoków stanął pod wielkim znakiem zapytania przez pogodę. A potem można powiedzieć była wielka loteria. Jakoś wszystko w miarę wyszło, choć w jednej tylko serii ciężko o sukcesy wielkie. Zaskoczeniem był niemiecki skoczek Constantin Szmid, który przez bardzo długi czas był na pierwszym miejscu. 

Przeżyłem dziś lekki szok jak usłyszałem w radio po raz pierwszy w tym roku piosenkę świąteczną, może jestem dziwny ale wydaje mi się, że to za wcześnie troszkę na takie klimaty. Może ma to związek z kompotem z suszonych owoców, który mamy już na próbę zrobiony, by poznać jakiej jakości są te owoce? Sam nie wiem. 

Pozdrawiam! 

sobota, 9 grudnia 2017

Sukces sportowy. Troszkę pracy.

Dziś każdy z naszej trójki zajął się jakimś małym sprzątaniem, aby przed Świętami nie paść ze zmęczenia. W sumie udało się ogarnąć okna, firanki z zasłonkami, a także kurz zalegający w moim pokoju i w przedpokoju. 

Bardzo zadowolony jestem z występu naszych skoczków, ten konkurs drużynowy opanowali niemal w pełni. :) Oby tak dalej według mnie. 

Pozdrawiam!

piątek, 8 grudnia 2017

Ciekawe spostrzeżenie. Po problemie.

Dowiedziałem się już, że paczka z płytami ma być  w poniedziałek. Wynika z tego, że dopiero wtedy zapoznacie się z tym co wybrałem do słuchania na Święta. :) Można powiedzieć, że wybrałem przekrojowo muzykę. 

Jak byłem dziś z Rodzicielką w pobliskiej drogerii wydało mi się, że widziałem pana Daniela Olbrychskiego. Już chciałem po autograf lecieć czy coś, gdy okazało się, że to był bardzo podobny mężczyzna do niego. Ale to podobieństwo było na tyle duże, że dopiero jak byłem może z pół metra od niego się zorientowałem co i jak. :D

Pozdrawiam! 

czwartek, 7 grudnia 2017

Mały problem.

Nie wiem co mi się stało ale zapomniałem dać do adresu numer lokalu. Przez to moja przesyłka z płytami utknęła w stolicy, na szczęście odkryłem problem, naprawiłem go i mam nadzieję na szybką dostawę tych płyt. :) Ale czasem dziwnie wychodzi człowiek jak coś zapomni. 

Pozdrawiam! 

środa, 6 grudnia 2017

Po Mikołajkach.

W ramach prezentu dostałem dziś Rafaello, wiem też, że najpewniej jutro dostanę te płyty zamówione w Sieci. Czyli prezent na Mikołajki i pod choinkę będę miał. :) 

U dentystki wszystko poszło jak należy, został znaleziony mały ubytek, w martwym zębie, więc nie było problemu z załatwieniem sprawy. Można powiedzieć, że teraz mam zęby jak Di Caprio (zęby, tylko zęby). :D

Pozdrawiam!

wtorek, 5 grudnia 2017

Powrót do działania. Mały remont, Plan na Mikołajki.

Wróciłem dziś do zajęć z angielskiego przez Internet z moją nauczycielką. :) W końcu wypada zdać egzamin CEA. Jak na razie czułem się tak, jakbym zapomniał wszystkiego niemal, jednak w miarę mijania kolejnych minut wszystko odżywało jakoś. 

Przyszedł po południu do nas znajomy Staruszka z liceum, wziął ze sobą swojego syna, bo mieli pomalować sufit w łazience i naprawić panele w moim pokoju (szpary spore były). Wszystko się udało, choć z panelami się nieco zeszło. 

Jutro w planie mam czyszczenie zębów u dentystki, ciekawy prezent na Mikołajki można powiedzieć. :D 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 4 grudnia 2017

OSR. Prezenty.

Przeczytałem sobie dziś dość krytyczne opracowanie na temat oceny skutków regulacji (OSR) stosowanej w Polsce. Autor przedstawił efektywność na przestrzeni paru lat, potem porównał do Zachodu, a na końcu przedstawił swoje wnioski. Wydaje mi się jednak, że potrzeba wielu lat wpajania wielu osobom jak należy poprawnie wypełniać te dokumenty. Bo na razie wypełnia się je właściwie po to, bo wymagają tego przepisy. Jak się czyta później niektóre elementy to wychodzi na to, że nowa ustawa ma same plusy, a co najlepsze nie generuje kosztów. Czyli jak dla mnie autor sobie, a rzeczywistość sobie.

Zamówiłem sobie dziś 11 prezentów, dokładnie płyt z muzyką. Zakres od składanki Pink Floyd z utworami, które lubię, przez blues rock, hard rock, po hardcore. Część pewnie wydam sobie po Mikołajkach, resztę pod choinkę zostawię. Jak przyjdą napiszę dokładniej jakie to płyty i stopniowo po wysłuchaniu napiszę pewnie parę słów o każdej. :) 

Pozdrawiam!

niedziela, 3 grudnia 2017

Po teście. Pierniczki.

Nie pisałem wczoraj notki, bo z jednej strony jeszcze przeglądałem sylabus do testu, a potem książki z prawa konstytucyjnego. Z drugiej strony nic wartego uwagi się nie działo.

Dziś trochę się stresowałem przed tym testem, bowiem okazało się, że jeszcze pewne elementy mogą z zajęć być, których do końca nie opanowałem. Na szczęście jak zobaczyłem arkusz z pytaniami rozluźniłem się nieco. Pytania okazały się niezbyt trudne, jednak należało się chwilę zastanowić nad nimi. Prowadząca zajęcia pani mecenas od razu sprawdziła nasze odpowiedzi, wyszło na to, że mam 5, tak samo jak właściwie wszyscy (trzy osoby zrobiły po jednym błędzie, więc nie zmienia to chyba ocen). :D Zapisałem się też do grupy na FB, bo wiem po poprzednich studiach, że ułatwia to przepływ informacji różnych.

Druga pani mecenas, z którą robiliśmy drugi raz szablony aktów normatywnych przyniosła ze sobą pierniczki. :) Czyli po dobrej ocenie była pora na małe świętowanie. Swoją drogą ta prowadząca przypominała wiewiórkę z filmu ,,Czerwony Kapturek-historia prawdziwa", przynajmniej tak mi się wydaje.

Pozdrawiam!

piątek, 1 grudnia 2017

Danie dnia. Nie jest najgorzej.

Dziś z Rodzicielką zrobiłem danie dnia, czyli makaron z wędzonym łososiem według przepisu pana Piotra Ogińskiego. Wyszło naprawdę zacne danie, choć wymagało czasu, by ,,wgryźć" się w smaki.

Losowanie grup na Mundial wypadło według mnie nie najgorzej. Tak naprawdę nasza reprezentacja jest na takim miejscu w rankingu, że nie może narzekać nawet na silnego rywala. Jak będzie przekonamy się za jakiś czas w Rosji. :)

Pozdrawiam! 

czwartek, 30 listopada 2017

Pierwszy śnieg. Opony. Przypomniało mi się coś.

Dziś od rana do mniej więcej 13 padał u mnie śnieg, w tytule zaznaczyłem, że to pierwszy śnieg. Nie jest to do końca prawda, bo już raz padał w tym roku u mnie, jednak nie utrzymał się dłużej jak parę godzin, ten z dziś trzyma się dzielnie, choć warstwa ma parę centymetrów grubości co najwyżej. 

Zajęliśmy się dziś ze Staruszkiem oponami od naszego auta, znieśliśmy je do piwnicy, tak samo jak opony do auta brata stryjecznego Staruszka, u niego jednak dwa razy kursowaliśmy, bo dopiero dziś zmieniał. Dlatego najpierw trzeba było wynieść zimowe ogumienie, potem schować letnie do piwnicy. Przy okazji miałem nieco śmiechu, bo zamiast zamka błyskawicznego musiałem kurtkę na agrafki zapinać. Na szczęście to wystarczyło. :) 

Przypomniało mi się coś z zakupów wczorajszych, otóż w jednym ze sklepów na manekinie wisiał garnitur dla dresiarza. Eleganckie paski zdobiły zarówno spodnie jak i marynarkę. Nie mogłem właściwie pojąć kto mógłby coś takiego kupić. Po chwili jednak zauważyłem jednego faceta, który z zaciekawieniem oglądał to cudo. Ludzie są jednak zadziwiający czasem. :D 

Pozdrawiam!

środa, 29 listopada 2017

Zmęczenie zakupami.

Dziś całą trójką wybraliśmy się na zakupy do Arkadii, nazwa jest myląca, bo odpoczynku tam raczej nie ma. Trzeba było kupić buty dla Staruszka, kurtkę i bluzę dla mnie. Z dość wielkim trudem udało się wszystko nabyć. Za to droga do domu przyprawiła mnie o kwadratową głowę, na nasze nieszczęście byliśmy autem i w korkach spędziliśmy jakąś godzinę, a do centrum jechaliśmy mniej jak pół godziny. Dlatego nie polecam, jak już wybierajcie ZTM. :) 

Pozdrawiam!

wtorek, 28 listopada 2017

Po lekturze.

Cały czas staram się czytać choć trochę ,,Komentarz do ZTP", bo podobno będą zajęcia z taką panią doktor (chyba?), co uważa te zasady za święte dla legislatora. Jak na razie są pewne trudne aspekty, choć wiele regulacji z tego aktu normatywnego ma logiczne wytłumaczenie. 

Przeczytałem też ,,Mistrza i Małgorzatę", a dziś ,,Listonosza" autorstwa pana Charlesa Bukowskiego. Pierwsza pozycja spodobała mi się bardzo, przyznam się, że dawno nie czytałem takiej powieści, gdzie bohaterowie i związana z nimi akcja zmieniali się jak w kalejdoskopie. Najbardziej spodobał mi się chyba Behemot, choć to ,,podobanie się" wynika jakoś z zespołu o dość zbliżonej nazwie, którego twórczość cenię. Z kolei ,,Listonosz" to rzecz krótsza, przepojona seksem i alkoholem. Choć z drugiej strony nie ma się co dziwić autorowi, który przepracował sporą część życia na poczcie w USA. Jeśli wszystko wyglądało wtedy tak jak opisał to w swej powieści, to nie dziwię się niczemu, ani wulgaryzmom (też chyba bym przeklinał pracując w takich warunkach jak on), ani ,,odprężeniu" po pracy w formie seksu zmieszanego z alkoholem. Oczywiście z kart książki wydobywa się sporo wiedzy o Bukowskim, bo kryje się za swoim bohaterem, a jednocześnie wydaje się, że wszystko co przedstawia przeżył, może nie w identycznej formie ale jednak. Zabrałem się też za ,,To" Kinga i jak na razie idzie mi całkiem dobrze. Kiedyś wziąłem z biblioteki jego inne dzieło pt. ,,Komórka" (o ile dobrze pamiętam) i rozczarowany odłożyłem ją z powrotem po zaledwie 30-40 stronach czytania. 

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 27 listopada 2017

Seriale. Trochę przygotowań.

Nadrobiłem dziś seriale, ten japoński jakoś się cienki zrobił, ten amerykański (,,Zabójcza broń") nadal trzyma poziom. Dziś strasznie przeżywałem wraz z Riggsem pewne rozdrapywanie jego przeszłości przez dilera narkotyków, jak dla mnie ten czarny charakter skończył tak jak na to sobie zasłużył.

Powoli zaczynam myśleć o niedzielnym teście na uczelni, niby sprawa była omawiana już wcześniej na studiach licencjackich i magisterskich, jednak warto sobie pewne elementy powtórzyć. :)

Pozdrawiam!

niedziela, 26 listopada 2017

Po świętowaniu. Remonty.

Wczorajsza impreza imieninowa Staruszka udała się bardzo według mnie. Mimo różnic w podejściu do różnych spraw udało się uniknąć tematów trudnych jak polityka. Od mojej Mamy Chrzestnej dostałem powieść Kinga pt. ,,To". Czeka więc na mnie ponad 1000 stron lektury. :)  

Dookoła nas w różnych częściach kamienicy jak i z jej elewacją dzieje się bardzo dużo, w większości chodzi o remonty wszelkiej maści. Hałasy docierają więc ze wszystkich stron, czasem zupełnie  z innych niż prowadzony jest remont (kwestia akustyki pewnie). Dziś jak wychodziłem ze Staruszkiem po opony zimowe do piwnicy zauważyłem kartkę z informacją, że do stycznia 2018 będzie prowadzony kolejny remont. Najlepsze jest jednak przedłużające się szykowanie elewacji budynku, który wobec naszego stanowi rodzaj plomby. Wszystko miało się skończyć w październiku, skończy się pod koniec listopada.

Pozdrawiam!

piątek, 24 listopada 2017

Przygotowania prawie skończone.

Dziś można powiedzieć mieliśmy dzień przygotowań przed jutrzejszym spotkaniem. Na samym początku byłem ze Staruszkiem na zakupach, przeżyliśmy szok w jednym ze sklepów, gdzie za pudełko mascarpone (ma być tiramisu na deser) zaśpiewano sobie 15 złotych. Z drugiej strony imprezy takie to okazja do przyrządzenia czegoś ekstra, a poza tym nie ma co się oszukiwać obowiązuje nadal w jakiejś mierze zasada znana szlachcie: ,,zastaw się, a postaw się". Potem odkurzyłem u siebie w pokoju, a na koniec zajęliśmy się przygotowaniami, żeby jutro właściwie dokupić kilka rzeczy i podgrzać to co na ciepło i wyłożyć to co na zimno ma być. :) 

Pozdrawiam!

czwartek, 23 listopada 2017

Jestę informatykiem. Przemyślenia o moim pochodzeniu.

Od paru dni laptop Rodzicielki nie łączył się poprawnie z Siecią. Staruszek pojechał nawet do swojego znajomego, który zna się na rzeczy lepiej jak ja. W mieszkaniu tego znajomego wszystko grało, no może poza szybkością działania sprzętu, jednak na swoje ponad 10 lat i tak daje jeszcze radę. W domu wszystko się powtórzyło. Zacząłem więc poszukiwać informacji, dowiedziałem się co nieco o serwerach DNS, pozmieniałem coś niecoś w ustawieniach i myślałem, że problem mam z głowy. Sytuacja powtórzyła się jeszcze tego samego dnia, więc z uwagi na brak chętnych do pracy na tym laptopie wyłączyłem go i zostawiłem w spokoju. Dziś postanowiłem zrobić coś w końcu, bo poszukiwania Sieci po całym domu nie są fajne. Zmieniłem ustawienia dekodera, tak jak zrobiłem w swoim laptopie i jak na razie wygląda na to, że problem został rozwiązany. Można powiedzieć w takim razie, że jestę informatykiem (nie jestem, tylko właśnie tak, bo moja wiedza kończy się tam, gdzie zakończyłem czytanie informacji). :D

Staruszek pojechał dziś na działkę do swojego brata stryjecznego, okazało się bowiem, że ostatnim razem nie zakręcili jednego zaworu przy nowej pompie do wody. Ma dojechać do nich fachowiec, który zamontował całe ustrojstwo, to wszystko pokaże dokładnie. Jutro na obiad będę miał pizzę w pobliskim lokalu. Wychodzi na to, że mam korzenie Azjatycko-Włoskie, bo poza naszą kuchnią lubię dania właśnie z tych dwóch. :)

Pozdrawiam!

środa, 22 listopada 2017

Odwiedziny. Plan na weekend.

Dziś z Rodzicielką pojechaliśmy do Babci, najpierw jednak należało iść do apteki, bo się skończyły leki. Wszystko poszło jak należy, choć w metrze po raz drugi już przeżyłem szok. Tym razem większy o jakieś 50%. Chodzi mi o sklepik, gdzie można kupić różne słodkie bułki, hot-dogi, sałatki, jogurty z muesli i takie tam jedzeniowe sprawy. Pracuje tam pani, na oko koło 70-tki, która wygląda na żywcem przeniesioną z PRL-u. Jej trwała, makijaż (dziś wyglądała jak panda) i fartuch nawiązują wprost do tamtych czasów, które znam jedynie z opowiadań Rodziców i inny osób. U Babci wszystko było jak należy, opowiedziałem nieco co zmieniło się u mnie od ostatniej wizyty, ogólnie poruszyliśmy parę różnych tematów, napiliśmy się herbaty i zjedliśmy te ciastka. Pogoda nieco mnie zmęczyła, bo padało, było do tego jeszcze dość chłodno. Jak wracaliśmy spotkaliśmy sąsiadkę z podwórka, która kiedyś była moją wychowawczynią w przedszkolu, w jakimś stopniu potwierdziła moje obserwacje, że obecnie dzieci są zupełnie inaczej wychowywane niż powiedzmy ja i moi rówieśnicy.

W sobotę w planie jest impreza, którą można uznać za spóźnioną przez parę spraw imprezę urodzinową Staruszka. Pojawi się moja Mama Chrzestna z mężem oraz kolega Staruszka z liceum ze swoją żoną. 

Pozdrawiam!

wtorek, 21 listopada 2017

Małe WOW.

Przeczytałem już ,,Czułego barbarzyńcę" Hrabala i można powiedzieć, że jestem zaskoczony intensywnością życia autora, w czasach jak mieszkał i przyjaźnił się z malarzem Vladimirem Boudnikiem. Część ich pomysłów przyćmiewa idee surrealistów, dadaistów i futurystów razem wziętych. Przeplatały się w tej książce wątki łażenia po Pradze, picia piwa i innych trunków oraz szybkiego zaprzyjaźniania się, nienawidzenia, po czym bohaterowie znów wracali do stanu wyjścia. Nie da się krótko opisać tych wszystkich sytuacji, po prostu najlepiej samemu przeczytać. :) 

Dziś doczekam się drugiego odcinka serialu ,,S.W.A.T." o policyjnej grupie specjalnej z USA. Pierwszy nie był porywający, powodem była konieczność przedstawienia bohaterów, mam nadzieję, że druga odsłona będzie lepsza. Wychodzi na to, że śledzę już trzy seriale sensacyjne zagranicznej produkcji: ,,S.W.A.T.", ,,Zabójczą broń" oraz ,,Grupę specjalną: Kryzys". Na razie najlepszą fabułę ma ten drugi, za to trzeci fascynuje mnie najbardziej ze względu na rozgrywanie się w Japonii, uwielbiam dowiadywać się o różnicach kulturowych między Europą i Polską, a Japonią. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 20 listopada 2017

Sportowe wspomnienia.

Zapomniałem na bieżąco napisać o tym jak pozytywnie zaskoczyli mnie nasi skoczkowie narciarscy. Wiem, że to dopiero pierwsze dwa konkursy były, jednak można już pewne przypuszczenia mieć co do tego, kto będzie się spisywał dobrze, a kto nieco słabiej. Zachwycił mnie także japoński skoczek Junshiro Kobayashi, który wygrał indywidualny konkurs w niedzielę. Obejrzałem też z nagrania wygraną walkę Tomasza Adamka z Amerykaninem (właściwie Afro), choć o wyniku dowiedziałem się z Sieci, bo się cała gala nie nagrała, zabrakło jakieś 5 minut. 

Pozdrawiam!

niedziela, 19 listopada 2017

Powiało nudą z lekka. Podziw.

Dziś na zajęciach skończyliśmy opiniowanie projektów aktów normatywnych i przeszliśmy do założeń do w/w. W drugiej części ćwiczeń i wykładów omawialiśmy ocenę skutków regulacji, ogólnie jakoś nudno było w porównaniu z wczorajszymi zajęciami. 

Jak wracałem do domu to w tramwaju zobaczyłem niewidomego chłopaka, na oko w moim wieku, jak tramwaj zatrzymał się przy wejściu do metra wystrzelił jak z procy, po schodach mignął z prędkością światła, bez problemu zjechał schodami ruchomymi, wsiadł i wysiadł ze składu metra. Normalnie aż w szoku byłem, podziwiam takie osoby, co mimo pewnych barier tak świetnie sobie radzą na co dzień. 

Pozdrawiam!

sobota, 18 listopada 2017

Czuły barbarzyńca. Relacja z zajęć.

Zacząłem czytać wczoraj książkę Hrabala pt. ,,Czuły barbarzyńca". Ogólnie rzecz ujmując autor przedstawia w niej swoje relacje z malarzem Vladimirem Boudnikiem, całość jak na razie znakomicie wpisuje się w styl pisania jaki mi bardzo odpowiada. 

Zajęcia dziś były zupełnie na innym poziomie jak do tej pory, tym razem działaliśmy na laptopach ucząc się jak korzystać z szablonów aktów normatywnych. Jak dla mnie super sprawa, jednym przyciskiem można zmienić tekst z Worda w formę ustawy, rozporządzenia, można też zrobić tekst jednolity czy znowelizować zapisy jakiegoś aktu normatywnego. Mam nadzieję na więcej takich nowinek. 

Pozdrawiam!

piątek, 17 listopada 2017

Spotkanie i wyjście do biblioteki.

Skorzystaliśmy we trójkę z dość dobrej pogody i wyszliśmy na dwór, najważniejszym celem była wizyta w bibliotece. Po drodze postanowiliśmy podejść nad Wisłę, przy okazji podziwialiśmy maszyny do zwijania liści zebranych wcześniej przez w/w w takie bele jak zwija się siano. Pierwszy raz widziałem coś takiego, do tej pory zbieranie liści było pracą fizyczną, którą ułatwiały co najwyżej dmuchawy. W międzyczasie spotkaliśmy Kasię ze swoją mamą, podziwiam tą moją koleżankę ze szkoły, bo była dziś na swoim trójkołowym rowerze. Porozmawialiśmy trochę, popatrzyliśmy jak zbiera się teraz liście (naprawdę zadziwiające te sprzęty nowoczesne), po czym poszliśmy już nad Wisłę. Tam pustki wielkie, wszystko pozabierano, do następnego sezonu nic ciekawego nad rzeką się nie znajdzie. 

Wypożyczyłem sobie w końcu ,,Mistrza i Małgorzatę", a także ,,Czułego barbarzyńcę" Hrabala i ,,Listonosza" Bukowskiego. Zobaczę jaki będę miał odbiór tych książek. 

Pozdrawiam!

czwartek, 16 listopada 2017

Wymęczona książka.

Wymęczyłem dziś opowiadania autorstwa Zdzisława Beksińskiego. Tak, tak, on też miał epizod pisarski, choć sam uznał jego efekty za niezbyt godne uwagi. Zgadzam się z Mistrzem w całości, bowiem o milion poziomów lepiej operował różnymi technikami malarsko-rysunkowymi niż słowem. Może po części wynika to z faktu myślenia jak malarz, wtedy też opowiadania są jakby pisanymi obrazami. Muszę jednak podkreślić, że pewne pomysły Mistrza bardzo do mnie przemówiły, jednak były w mniejszości i ogólnie męczyłem się czytając. W sumie zajęło mi chyba z pół roku przebrnięcie przez tę książkę. Jak ktoś chce poczytać opisy do obrazów Beksińskiego może sięgnąć po nią, bowiem historie w jakiejś mierze przypominają jego obrazy, jest cała gama emocji związanych z czytaniem. Dla mniej zainteresowanych polecam raczej obrazy Mistrza. 

Pozdrawiam!

środa, 15 listopada 2017

Sagrada Familia-nowe rozdanie.

Wczoraj obejrzałem program pt. ,,Acess 360" poświęcony rozbudowie kościoła Sagrada Familia. Mało miejsca twórcy poświęcili Gaudiemu, za to wiele jego następcom, którzy chcą ukończyć budowę tej świątyni do 2026 roku, gdy przypadnie 100 lat od śmierci Mistrza. Cel jest ambitny, choć obecnie może zostać nieco ograniczony w warstwie wykonania poprzez konflikt wewnętrzny w Hiszpanii. Wracając do sedna, w programie pokazano różne nowoczesne metody radzenia sobie z pomysłami wszelkiej maści na upiększenie świątyni. Ciekawymi postaciami są Japończyk, który przeszedł na katolicyzm i tworzy w Barcelonie drzwi do Sagrady, a także architekt z Nowej Zelandii, który przyjechał do Europy, bowiem na studiach usłyszał zdanie, że Gaudi był wichrzycielem, a nie architektem i nie ma się co nim zajmować. Bardzo zajmująca była też wizyta z kamerą u twórców witraży oraz u pana, który odtwarza ze zniszczonych w hiszpańskiej wojnie domowej modeli Mistrza jego zamysł. Wszystko okraszone jest nowoczesną techniką, komputerami, drukarkami 3D.

Jak byłem w Hiszpanii parę lat temu miałem okazję podziwiać tę budowlę z bliska i wewnątrz. Z poziomu ulicy robi zadziwiająco mieszane wrażenie, za to wewnątrz jawi się moim zdaniem geniusz Gaudiego. Te witraże, malujące przy pomocy promieni Słońca różnokolorowe obrazki na ścianach, te ornamenty, szczegóły, po prostu nie mogłem wyjść z podziwu. Potem żałowałem nieco, że byliśmy w tym wspaniałym miejscu tylko około godziny, czekały na nas jeszcze inne atrakcje. 

Dziś byłem w UP, nic się nie zmieniło w mojej sytuacji, kolejna wizyta w grudniu. 

Pozdrawiam! 

wtorek, 14 listopada 2017

Nieco leniwie.

Dziś kolejny dzień, który minął mi w jakiejś mierze na lenistwie, choć przeplotłem je nieco pewnymi działaniami. 

Pośmiałem się też z Kulsona, jak dla mnie sprawa zasługuje na jakąś nagrodę, bo też w to uwierzyłem słuchając nagrania. Ostatecznie dałem się tak zmanipulować, że sam nie wiem co tam właściwie za słowo pada. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 13 listopada 2017

Trochę o meczach. Serialowo.

Oglądałem dziś drugi mecz Polaków, tym razem z Meksykiem. Jak można się było domyślić Meksyk i piłka nożna to niemal synonimy, dobrze, że skończyło się stratą jednego gola. Z kolei mecz z Urugwajem mogę zaliczyć do kategorii: ,,Nuda, nuda, nuda". 

Dziś pod oknami zauważyłem ekipę filmową, mieszkam w takiej okolicy, że mniej więcej raz na pół roku coś kręcą. Tym razem Canal + kręcił sceny do nowego serialu sensacyjnego, którego premiera ma być w 2018 roku. Niby fajnie ale nie mamy tego kanału wykupionego, więc na nic mi ta wiedza właściwie. Ot znów wszystko zostało zastawione przez filmowców, a do okien dolatywały spaliny. Na pewno było to mniej zaskakujące niż pani Maryla Rodowicz kręcąca sceny do teledysku na podwórku czy ojciec Mateusz śmigający przed kamerami na tym samym podwórku. :) 

Pozdrawiam! 

niedziela, 12 listopada 2017

Nic szczególnego. Pomysł.

Nic szczególnego się dziś nie zdarzyło. Próbuję cały czas przebrnąć przez książkę do legislacji, jak na razie ok. 40 stron przeczytałem.  

Na 3 grudnia mam zaplanowany egzamin pierwszy, mam nadzieję, że się dowiem jeszcze czego będą dotyczyły pytania, bo na razie wiem tylko, że konstytucyjnego systemu aktów prawa. 

Pomyślałem sobie, że zamiast zamawiać płyty na prezent dla siebie wybiorę się do jakiegoś sklepu z płytami muzycznymi, gdzie jeszcze nie zaglądałem. Jak się uda to może nawet przed 6 grudnia będę miał prezenty dla siebie. :) 

Pozdrawiam!

sobota, 11 listopada 2017

Po spotkaniu. Święto.

Wczorajsze spotkanie mogę zaliczyć do udanych, bowiem w jakiś niemal magiczny sposób nie zeszliśmy na tematy grząskie i trudne. Poza tym wszystko było jak należy, dobre jedzonko, cały obiad i desery potem. Ja samodzielnie wypiłem butelkę wina, bardzo dobre, bez smaku siarko podobnego.

Dziś z kolei obejrzałem sobie transmisje uroczystości sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza. I to właściwie było całe moje świętowanie. Nie znajduję bowiem za bardzo form wyrażenia swojej radości z tej okazji, a poza tym nie za bardzo lubię tłum. Rok temu jeśli dobrze pamiętam byliśmy całą trójką w okolicy Mostu Poniatowskiego i oglądaliśmy Marsz Niepodległości, mi już wystarczy ten jeden raz. 

Pozdrawiam!

czwartek, 9 listopada 2017

Poznawanie materii. Pizza.

Postanowiłem dziś zapoznać się nieco z książką, jaka została nam polecona do tych studiów z legislacji. Na razie mam wrażenie, że trzeba powoli ją czytać, bo zawiera dużo istotnych szczegółów, które łatwo przeoczyć.

Na obiad wybraliśmy się do pizzerii, muszę powiedzieć, że lubię czasem włoskie jedzenie. :) 

Jutro na obiad przychodzi brat stryjeczny Staruszka z żoną, mam nadzieję, że nie zejdziemy na sprawy polityczne w rozmowach, bo różnimy się w poglądach na tyle, że może być to bolesne i trudne doświadczenie. 

Pozdrawiam!

środa, 8 listopada 2017

Rozwiązanie problemu.

Jak jechałem do urzędu pracy to po drodze widziałem jak pani Joanna Scheuring-Wielgus udzielała wywiadu dla jakiejś telewizji (może internetowej?). 

W urzędzie pracy najwięcej czasu zeszło mi na oczekiwaniu na rejestrację, w końcu jak się doczekałem to ustaliłem z panią urzędnik, że najlepiej będzie jeśli zarejestruję się jako osoba bezrobotna. W sumie może to nawet dobry krok, bo jeśli znajdzie się jakaś praca dla mnie to będzie jakiś impuls do działania. Przynajmniej tak sobie zakładam. 

W przychodni wszystko dość gładko poszło, nie ma co pisać właściwie, wyniki też mam dobre, więc jest jak najbardziej OK. :) 

Pozdrawiam!

wtorek, 7 listopada 2017

Urzędnicza machina.

Byłem dziś w ZUS-ie załatwić sprawę mojego ubezpieczenia zdrowotnego, nic nie wskórałem, a tylko się zdenerwowałem, bo ludzie to stają się niczym maszyny do zabijania w takich okolicznościach. Jutro jadę do urzędu pracy, bo podobno w moim przypadku jedyna opcja to załatwić przez nich to ubezpieczenie. Jakby było mało problemów małych, to jutro mam wizytę u kardiolog, ciekawy jestem czy będą jakieś trudności związane z tym, że nie było mnie ostatnio w eWUŚ. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 6 listopada 2017

Muzycznie. Szał zakupów.

Byłem dziś z Rodzicielką po parę rzeczy z pewnej drogerii, przy okazji zanieśliśmy spodnie do skrócenia. Niby człowiek wyszedł po kilka rzeczy, a cały spacer połączony z kupowaniem zajął dwie godziny. :D

Posłuchałem sobie dziś składanki z kawałkami należącymi do nurtu grindcore. Czasem lubię słuchać tak ekstremalnej muzyki, z ekstremalnym przekazem. Jak ktoś chce poznać, polecam m.in. Napalm Death, Brutal Truth, Pig Destroyer, Agathocles. 

Wyczytałem też, że w 2018 roku (w grudniu chyba) ma wyjść film o grupie Queen. Podobno aktor, który ma wcielić się w postać lidera tego zespołu jest fenomenalny wręcz. Świadczyć może o tym fakt wykonania przez niego paru piosenek Queen swoim głosem, co jak wiadomo po oryginalnym wykonaniu jest czymś bardzo trudnym.

Pozdrawiam!

niedziela, 5 listopada 2017

Niedziela poza domem. Miłe zaskoczenie.

Postanowiliśmy wykorzystać niedzielę i wybrać się na cmentarz na grób mojej prababci i cioci. Prababci nie dane mi było poznać, za to uważam, że z ciocią z biegiem czasu i kolejnych naszych spotkań nawiązałem jakiś rodzaj porozumienia. Dostałem od niej kilka naprawdę zacnych książek o starożytnych cywilizacjach, w których są omówienia tak szczegółowe, że można by prace naukowe pisać w oparciu o te opracowania. 

Na miejscu okazało się, że pękł kamienny wazon, już myśleliśmy jak go zastąpić, jednak decyzja ostateczna nie zapadła. 

W drodze powrotnej podjechaliśmy do Babci zobaczyć jak się miewa i poznać panią, która zastępuje panią Sławę. Okazało się, że ta ,,przejściowa" opiekunka jest sporo młodsza od pani Sławy, ma dużo energii i widoczne dobre podejście do Babci. Posiedzieliśmy sobie w piątkę, porozmawialiśmy o różnych sprawach jedząc bardzo ciekawą chałwę ukraińską i czekoladę z orzechami. To właśnie było to tytułowe miłe zaskoczenie. :) 

Pozdrawiam!

sobota, 4 listopada 2017

Włochy w domu.

Dziś przez dobre kilka godzin szykowaliśmy we trójkę makaron z krewetkami na obiad, wyszło wszystko tak dobrze, że czułem się jakbym miał w domu Włochy. :) Do tego jeszcze było białe wino, więc poczułem się jak w Kosmosie. :D

Jak byłem z Rodzicielką na spacerze widziałem parę młodą, która robiła sobie sesję zdjęciową w parku. Od razu przypomniałem sobie jak sceptycznie podchodzę do takiego pomysłu. Chodzi mi przede wszystkim o to, ile razy tak naprawdę ci ludzie będą oglądać te zdjęcia. Poza tym nie jestem przekonany czy robienie sobie zdjęć w liściach to dobry zamysł, nikt w sumie nie wie co może tam się znajdować. Ale ja jak to ja, czasem lubię sobie jojczyć na różne sprawy. :) 

Pozdrawiam!

piątek, 3 listopada 2017

100% realizacja planu. Znów jestem pod wrażeniem.

Zrealizowałem swoje założenia dotyczące książek w całości. :) Do tego przeczytałem już jedną, autorstwa pani Olgi Tokarczuk pt. ,,Szafa". Jest to zbiór trzech krótkich opowiadań, całość liczy 46 stron. Najbardziej spodobało mi się opowiadanie o pokojówce w hotelu, która przedstawia sytuacje ze swojej perspektywy, wszystko jest opisane w sposób wręcz magiczny, po lekturze można inaczej popatrzeć na takie osoby, niezbędne właściwie do funkcjonowania pewnych miejsc, a nie docenianie zawsze w pełni. Do tego uważam za bardzo udane wywody dotyczące tego jak gość hotelowy zmienia atmosferę pokoju, jak personel sprzątający może na podstawie zostawionych przez gościa rzeczy odczytać o nim wiele itp. 

Pozdrawiam! 

czwartek, 2 listopada 2017

Filmowo. Plan czytelniczy.

Jutro planuję wyjść do biblioteki po książki, tym razem sięgnę znów po którąś z książek pani Olgi Tokarczuk, Bułhakowa i Kundery. Ciekawe czy w dwóch pierwszych przypadkach mój zachwyt zostanie podtrzymany, a w trzecim rozbudzony. 

Widziałem wczoraj dwa filmy, jeden to ,,Nawiedzony dwór", a drugi ,,Czarownica". O ile pierwszy widziałem już parę razy (w tym w kinie) i właściwie tylko scena w katakumbach wywołuje u mnie śmiech z odrobiną strachu, to drugi widziałem po raz pierwszy. Przede wszystkim muszę pochwalić efekty specjalne, bo Angelina Jolie latająca robi wielkie wrażenie. Poza tym to mniej lub bardziej udziwniona wersja ,,Śpiącej królewny" zrobionej w studio Disneya. 

Pozdrawiam!

środa, 1 listopada 2017

1 listopada.

Spędziłem dzień na jakimś takim rozmyślaniu o różnych sprawach, tak jak sądziłem z telewizji przypomniałem sobie kogo pożegnaliśmy w tym roku, tak jak mi się zdawało zrobiło się nostalgicznie jakoś.

Z jakichś działań to pomogłem Rodzicielce przy babeczkach, z gotowego proszku ale zawsze.

Pozdrawiam!

wtorek, 31 października 2017

Mała zaduma.

Nadchodzi już powoli do mnie mała zaduma związana z 1 listopada. Zwykle powiększa się, jak  co roku pokazują w telewizji ile osób mniej czy bardziej znanych odeszło na zawsze. Najczęściej najbardziej zasmucony jestem po śmierci muzyków, bo jakoś są mi najbliżsi, co nie znaczy, że śmierć innych osób jest mniej porażająca. Zadziwiające jest też to, że po pewnej zadumie związanej z tym świętem po dosłownie paru dniach wracam na zwykłe tory, wszystko się z powrotem staje zwyczajne. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 30 października 2017

Pogoda wraca do normy.

Dziś rano jak się obudziłem ucieszyłem się bardzo, bo zobaczyłem Słońce. :) Oznaczało to nie mniej ni więcej, że orkan Grzegorz sobie powoli idzie, nie znaczy to, że już jest ciepło i miło. Wiatr hulał cały dzień właściwie. Za to zmniejszyły się opady deszczu. 

Czekam na paczkę z książką polecaną na te moje studia. Podobno tezy w niej prezentowane są kanonem legislacji w Polsce. Jeśli w sporze z kimś zacytuje się autorkę, następuje cisza, a my wiemy, że wygraliśmy spór. :D 

Wczoraj słuchałem sobie paru utworów grupy Van der Graff Generator, jakoś nie przekonała mnie na razie w całości, choć jest w tym wszystkim coś, co mnie pociąga w muzyce. 

Pozdrawiam!

niedziela, 29 października 2017

Noc w dzień. Po zajęciach.

Orkan Grzegorz sprawił, że niemal cały dzień w Warszawie padał deszcz, wiał dość mocno wiatr, a co najgorsze dla mnie, było ciemno, od rana do popołudnia. Jak ja nie lubię takiej pogody, nie wiadomo co z sobą zrobić. Zostaje chyba albo muzyka albo książka. Do tego herbata i jakoś człowiek przeczeka kolejne wybryki natury. 

Dziś miałem zajęcia nieco dłużej niż wczoraj, omawialiśmy hierarchię źródeł prawa  w Polsce, tym razem jednak było dużo przykładów. Też sporo było złych przykładów, jak niektóre ekipy z przeszłości chciały zmieniać ustawy poprzez rozporządzenie (tak było przy np. uboju rytualnym). Bardzo ciekawe przypadki omówiliśmy według mnie. 

Pozdrawiam!

sobota, 28 października 2017

Wrażenia po zajęciach.

Miałem dziś pierwsze zajęcia i to od razu z kierowniczką kierunku. Co ciekawe jest dość podobna do pani Joanny Kołaczkowskiej z kabaretu Hrabi, nawet ma podobny sposób mówienia. Żeby było ciekawiej jeden ze studentów nazywa się dokładnie tak samo jak mój kolega z przedszkola, a inny wygląda prawie jak mój inny znajomy. :) Drugi blok tematyczny prowadziła pani, która jest zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich. Grupka jest mała, razem ze mną jest 15 osób, w sumie bardzo dobrze, łatwiej będzie przyswajać materiał, pytać się o coś itp. Jak na razie zajęcia podobają mi się, bo jest niezłe wyważenie teorii i praktyki. 

Pozdrawiam! 

piątek, 27 października 2017

Pogoda jesienna. Książka. Brak nastawienia.

Ledwo jeden orkan minął Europę, a już w weekend ma nadejść Grzegorz. Orkan Grzegorz. To co może przynieść nie podoba mi się zanadto, bo zauważam, że słabo reaguję na szybkie zmiany ciśnienia, a tu mają takie być. 

Jutro będę miał pierwsze zajęcia na uczelni w ramach kolejnych studiów podyplomowych. Nie  nastawiam się specjalnie na nic, bo wiem, że nie jest to dobra metoda. :) 

Polecam też krótkie opowiadanie Michaiła Bułhakowa pt. ,,Psie serce". Główny bohater (pies Szarik) otrzymuje ludzką przysadkę mózgową, a co za tym idzie wszystkie nasze najgorsze cechy. Absurd, zawoalowanie pewnych prawd dotyczących polityki wtedy jak i dziś to najważniejsze elementy opowiadania. Po prostu czytać, czytać i czytać takie dziełka. 

Pozdrawiam!

czwartek, 26 października 2017

Szybki powrót. Drobna naprawa.

Miałem dziś pojechać ze Staruszkiem na drugi cmentarz, na grób Dziadków ze strony Staruszka właśnie. Jednak to co zastaliśmy na ulicach wcale nie tak daleko od domu przyprawiło nas o zawrót głowy. Dojechaliśmy niemal na miejsce, jednak stanęliśmy w takim korku, że znalezienie się na parkingu zajęłoby nam ze dwie godziny. Zawróciliśmy do domu, gdzie trzeba było naprawić fotel. Sprawa wyglądała na prostą, jednak cała naprawa zajęła nam dobre 40 minut. Szczególnie ciężko było manewrować kluczami, bo tak mało miejsca producent zostawił pod fotelem. Na szczęście jakoś udało się wszystko zrobić, teraz tłok do rozkładania fotela trzyma się porządnie na czterech śrubach. :) 

Pozdrawiam!

środa, 25 października 2017

Obserwacje na zakupach.

Byłem dziś z Rodzicielką na zakupach tzw. ,,ubraniowych". Zdziwiła mnie nieco ilość czapek z pomponami na zimę, w różnych sklepach było ich tak z 50-60% całości tego asortymentu. Poza tym w wielu sklepach były różne ubrania w barwach wojskowych. Nie za bardzo rozumiem jak to jest z tą modą? 

Udało nam się kupić buty, spodnie na rower dla mnie w formie legginsów na szelkach (ale zrobię w nich furorę), a także Rodzicielka kupiła sobie sweter i spodnie. 

Nie kupiliśmy za to bluzy i spodni dla mnie, bo większość z jeansów wyglądała tak, jakby ich nie było. Nie będę kupował dziur, które są obleczone materiałem. :D 

Pozdrawiam!

wtorek, 24 października 2017

Zachwyt czytelniczy. Przed 1 listopada.

Skończyłem czytać książkę autorstwa pani Olgi Tokarczuk pt. ,,Dom dzienny, dom nocny". Muszę powiedzieć, że minęło sporo czasu od tak miłego spotkania z literaturą jak to. Książka ta składa się z mniejszych lub większych opowiadań, są też dwa dłuższe o pewnej świętej i o mężczyźnie nazywającym się Ergo Sum. Autorka przeplata je od czasu do czasu innymi małymi formami, co daje całkiem niezły efekt. Trudno napisać mi ogólnie o czym jest ta książka, jednak znakiem szczególnym (według mnie) jest snucie historii wokół domów, a także wokół ich braku. Pani Olga konstruuje opowieści w taki sposób, że czasem ciężko jest odróżnić czy coś przeżyła sama, a może to jedynie wymysł jej wyobraźni. Bardzo urzekły mnie te rozdziały, w których mowa jest o domu do którego autorka przyjeżdża na pewną część roku (zapewne lato głównie), a także jej sąsiadce Marcie czy mieszkańcach pobliskiej miejscowości. W Sieci komentarze do tej książki są raczej przychylne, jak dla mnie jedynym minusem była dość męcząca historia tej świętej (nawet nie byłem w stanie zapamiętać jej imienia). Ogólnie jednak mogę polecić tę pozycję, bo tworzy jakiś taki niezwykły powiew tajemnicy, ciekawych wydarzeń wokół czytelnika. 

Byliśmy dziś na Powązkach, na grobie Dziadka ze strony Rodzicielki. Jak zwykle odwiedziliśmy grób K.K. Baczyńskiego, harcerzy poległych w czasie Powstania Warszawskiego, a także Kazimierza Deyny i Jerzego Ficowskiego. Jutro wybieram się ze Staruszkiem na grób Dziadków z jego strony. Robimy tak, bo z doświadczenia wiemy już jak ciężko bliżej 1 listopada dostać się na cmentarze w stolicy. 

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 23 października 2017

Nowy serial. Awaria okiełznana.

Oglądałem dziś nowy serial, produkcji japońskiej pt. ,,Grupa specjalna-Kryzys". Opowiada on o specjalnej jednostce, która zajmuje się tytułowymi sprawami, które można ogólnie nazwać kryzysowymi. Jak na razie widzę, że będzie dużo walk wręcz, trochę elektronicznych gadżetów, odrobina japońskiego humoru (nowość lekka dla mnie) i historii bardziej prywatnych poszczególnych bohaterów. 

Niedawno (jakoś w piątek chyba) zepsuł się ten fotel rozkładany elektrycznie co dostaliśmy go od rodziny Staruszka. Wszystkie śrubki przy jego rozkładaniu zostały wystrzelone jak z procy po pokoju. Dziś Rodzice byli u rodziny Staruszka, bo został im jeszcze drugi, taki sam fotel. Staruszek wziął śrubki i jutro albo pojutrze spróbujemy naprawić fotel. 

Pozdrawiam! 

niedziela, 22 października 2017

Po spotkaniu. Rozjechany przez Panterę.

Jako Leniwa Klucha zwlokłem się z łóżka koło 8, zacząłem szykować się do wyjścia, na miejsce spotkania dotarłem po 9 (bliżej 10). Pogoda sprawiła nam pewnego psikusa, bowiem zaczęło kropić, po szybkich zakupach żelków, napojów itp. ruszyliśmy we czwórkę do tramwaju, aby zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego. Znów zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie, bowiem w jakimś tam stopniu historie życia moich Dziadków i Babć wiąże się zarówno z wojną jak i samym Powstaniem. Po zwiedzaniu jak wyszliśmy na zewnątrz okazało się, że pogoda się poprawia, pojechaliśmy więc pod Stadion Narodowy, pokręciliśmy się wokół przez chwilę, przy okazji wygłupialiśmy się jak nie wiem. :) Następnym krokiem było jedzenie, tym razem kebab w całkiem niezłej lokalizacji. Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku Starego Miasta, jednak deszcz przybrał na sile tak, że nie dało się chodzić właściwie bez przemoczenia się w całości. Wróciliśmy więc do Złotych Tarasów, gdzie pokręciliśmy się w oczekiwaniu na poprawę pogody. W międzyczasie byliśmy jeszcze w McDonaldzie na napojach mlecznych. Koło 19 pogoda poprawiła się na tyle, że korzystając z metra i autobusu podjechaliśmy pod Zamek Królewski. Koło 20 byliśmy już w okolicy dworca, razem zaczekaliśmy na pociąg po czym się rozstaliśmy. Jak dla mnie spotkanie było idealne, czas spędzony na tej wyciecze na długo zostanie w mojej pamięci. Dostałem od Julii kubek na zły humor, który zmienia się z takiej ,,zaciętej" buźki na uśmiechniętą. Z kolei Julia z dziećmi odjechała z pluszowym boćkiem, który dostał imię Edek i paroma innymi pamiątkami. Dzięki jeszcze raz za chęć przyjazdu i takie spędzenie ze mną czasu. :) Pozdrawiam Cię Siostro. :-* 
                                                                                                                                                               
Wysłuchałem dziś płyty grupy Pantera pt. ,,Official Live: 101 Proof". Muszę powiedzieć, że dawno nie słuchałem tak znakomitego albumu z koncertu. Czułem się tak, jakbym uczestniczył w tak zacnym zdarzeniu w wykonaniu tej nie istniejącej dziś grupy. Można nawet powiedzieć, że cała muzyczna ścieżka doprowadziła mnie do wrażenia latania w ,,mosh pit", ewentualnie w ,,ścianie śmierci". Do tego kawałki spowodowały u mnie ostry head banging, co w ostateczności pozwoliło mi dać 10/10/ Zostałem rozjechany przez Panterę. :D I dobrze mi z tym.

Pozdrawiam!

piątek, 20 października 2017

Spotkanie.

Jutro może nie być notki, bowiem będę oprowadzał po Warszawie moją Siostrę z bloga Julię i jej dwójkę najstarszych dzieci. Mam nadzieję, że pogoda będzie znośna, a całe zwiedzanie na długo zapadnie wszystkim w pamięci. :) Już nie mogę się doczekać na to spotkanie.

Pozdrawiam!

czwartek, 19 października 2017

Spotkanie po latach. Rocznice.

Wczoraj i dziś miałem okazję spotkać się z koleżanką z gimnazjum i jej mamą. W czasie mojej nauki nie miałem z nią jakichś bliższych kontaktów, bo była w równoległej klasie, jednak do tej pory jakoś tam pamiętamy o swoim istnieniu. Kasia, bo tak ma na imię ta moja koleżanka cierpi na porażenie mózgowe, które wyniknęło z błędu lekarzy, sprawa podobna jak u mnie, pierwszy raz (akurat tego nie pamiętam) spotkaliśmy się na turnusie rehabilitacyjnym w Mielnie jakieś 22-23 lata temu. Jej przypadek przypomina mi profesora Hawkinga, bowiem tak jak on ma ograniczenia fizyczne, jednak jej umysł już w czasach szkolnych przerastał prawie całą szkołę. Kasia była w kręgu może 20 najlepszych uczniów w szkole, do tego nie da się jej nie lubić, swoim uśmiechem potrafi przekonać do siebie każdego. Wczoraj porozmawiałem więcej z jej mamą, dziś też z Kasią. Bardzo spodobało mi się jej podejście do życia, bowiem po maturze, zdecydowała się na przerwę, aby spróbować sił w różnych codziennych czynnościach. Różni się tym od innych osób niepełnosprawnych, które myślą, że zawsze będzie koło nich opiekun. Jak dla mnie można się wiele nauczyć od osób takich jak Kasia.

Dziś minęły 33 lata od śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. 7 lat minęło od zabójstwa pana  Marka Rosiaka. Jak dowiedziałem się o tych dwóch rocznicach to naszły mnie takie różne myśli dotyczące ludzi, roli państwa i polityki w ich życiu.

Pozdrawiam!

środa, 18 października 2017

Opinie. Rower.

Byłem dziś na rowerze, zrobiłem 20 kilometrów, co ciekawe jakoś zupełnie nie czuję tego w nogach. :)

Przesłuchałem dziś płyty Testament- ,,The Legacy" i Acid Drinkers- ,,High Proof Cosmic Milk". Obydwie bardzo mi się spodobały, chociaż płyta grupy Testament brzmi (przynajmniej dla mnie) jakby była nagrywana ziemniakiem. Ale akurat w metalu to za bardzo nie przeszkadza. Pierwsza płytka otrzymuje ode mnie 9/10, zaś druga 9,5/10. Jak słuchałem Acid Drinkers przypomniał mi się ich koncert na którym kiedyś byłem i charakterystyczne zagajanie Titusa między kawałkami. :) Była wtedy moc, nie ma co. Z płyty też wypłynęła moc. 

Wieczorem widziałem kawałek meczu Chelsea-Roma. Nie spodziewałem się remisu, a już na pewno nie 3-3. 

Pozdrawiam!

wtorek, 17 października 2017

Zakupy muzyczne. Grabienie liści. Niespodzianka od drzewa.

Wczoraj skorzystałem z okazji i znów nabyłem nowe płyty do swojej kolekcji. Mam już w niej 287 płyt, a apetyt wcale nie jest mniejszy. Tym razem nabyłem: Acid Drinkers- ,,High Proof Cosmic Milk", Pantera- ,,,Official Live- 101 Proof" i Testament- ,,The Legacy". Wróciłem też do dopisywania pewnych rzeczy do takiej pracy z historii, którą zacząłem pisać jeszcze w gimnazjum, ma ona tytuł ,,Wiek XX". Jak na razie zatopiłem się w czymś co lubię, czyli zjawiskach nadprzyrodzonych. 

Dziś byliśmy na działce pozamiatać nieco liście. Przy okazji okazało się, że na zewnętrzną siatkę ROD upadło drzewo (właściwie stosunkowo mały fragment wielkiego drzewa, które leżało w 99% poza terenem działek), więc należało ten kawałek usunąć. Mimo braku piły elektrycznej (w piwnicy została) jakoś się udało sprawę załatwić, przy okazji prezes został poinformowany o fakcie, obiecał powiadomić kogo trzeba. Zobaczymy co z tego wyniknie. Wzięliśmy też numery do ludzi, którzy są chętni na zakup działek, podobno pochodzą  z nowo wybudowanego osiedla w okolicy, więc nie powinno być problemu z umówieniem się na oglądanie działki czy związane z tym sprawy. Chociaż szczerze mówiąc nadal zastanawiamy się czy sprzedawać działkę, chyba trzeba to będzie rozrysować, wszystkie ,,za" i ,,przeciw".

Pozdrawiam!

poniedziałek, 16 października 2017

Serial i książka.

Obejrzałem dziś trzeci odcinek serialu pt. ,,Zabójcza broń", jak na razie podoba mi się ze względu na takie różne ,,smaczki" między bohaterami oraz same sceny akcji (bo całość jest szczególnie dla fanów filmów sensacyjnych). Jest to adaptacja filmów o tym samym tytule, jednak z  tego co się orientuje twórcy serialu nieco pozmieniali wątki. Martin Riggs jest byłym komandosem, który przenosi się do Los Angeles, stracił w wypadku żonę i dziecko, przez swoją osobistą tragedię najpierw odciął się od ludzi (mieszka w przyczepie na pustkowiu jakimś, lubi sobie wypić, zatraca się we wspomnieniach), po powrocie do policji miewa samobójcze zamiary, wplątuje się bowiem bardzo chętnie we wszystkie pościgi, strzelaniny itp. Jego partnerem w pracy zostaje Roger Murtaugh, wrócił do pracy po zawale, stale musi więc uważać na swoje serce, jego głównym zadaniem jest unikanie stresu. Poza wątkami sensacyjnymi są też te osobiste, szczególnie podoba mi się stosunek żony Rogera do nowego kolegi męża, Riggs pojawia się zwykle nie proszony przed ich domem, a całość kończy się kolacją i piwem. :) Szczególnie niezwykła jest wtedy mina Rogera, choć stopniowo i on przekonuje się do Martina. Zmyślnie zrobione są też momenty, gdy Roger przypadkowo w rozmowach dotyka tematów bolesnych dla Riggsa, ten oczywiście mówi, że nic się nie stało, jednak widać po minie, że wiele rzeczy nadal w nim siedzi, mimo robienia ,,dobrej miny". Jak dla mnie serial zrobiony jest tak, aby szybko się nim nie znudzić (bo wątki osobiste są ,,dawkowane" stopniowo widzowi).

Przeczytałem też książkę pana Tomasza Piątka pt. ,,Kilka nocy poza domem". Ogólnie cały pomysł wydaje się ciekawy, chodzi o agencję prasową, która w rzeczywistości popełnia przestępstwa, które potem opisuje na swoich łamach. Autor przemycił też chyba sporo swoich obserwacji na temat dziennikarzy śledczych w Polsce, jednak jak dla mnie obraz ten jest nie do końca wyraźny. Nie umiem jakoś do końca uwierzyć w to, że dziennikarze tacy cały czas szukają okazji do seksu, szczególnie z koleżankami z pracy, picia alkoholu na umór (wątek przychodzenia na kacu do pracy przewija się przez całą powieść), nie mówiąc już o niemal ciągłym przeklinaniu (jest jedno zdanie w książce, w którym padają w odległości jednego wyrazu dwa wulgaryzmy, do tego nie wiadomo po co użyte, wiadomości jakie uzyskał bohater męcząc się przy tym tak okropnie nijak nie przydały się w fabule).

Dziś na 18.30 idę z Rodzicielką na kolejny zabieg na stopę, ciekawe czy będzie on ostatni czy jednak będzie potrzeba jeszcze jednej-dwóch wizyt. 

Pozdrawiam!

niedziela, 15 października 2017

Powiew ,,wielkiego świata".

Będąc dziś na spacerze podszedłem z Rodzicielką do miejsca, które zwie się ,,Atelier Amaro", z zewnątrz restauracja prezentuje się mniej więcej tak, jakbyśmy byli w USA, a nie w Polsce. Pominę wszystko inne, bo według mnie za o wiele mniejsze pieniądze i bez konieczności rezerwowania stolika wieki przed wizytą można zjeść nawet w Łazienkach czy w Muzeum Narodowym. Jak na razie znam tylko kuchnię restauracji z Muzeum i jak na mój smak jest ona bardzo dobra.

Pod Centrum Sztuki Współczesnej był z kolei jakiś zlot starych i nowych aut. Co ciekawe większa ich część przyjechała z Czech. Najbardziej podobały mi się stare modele Porsche, kabriolet marki Mercedes, oczywiście Lamborghini Aventador i Nissan GTR. Przez chwilę nawet myślałem czy kiedyś uda mi się mieć tyle pieniędzy, by nabyć chociaż tego Nissana, jednak po szybkiej analizie uznałem, że nawet jeśli, to miałbym inne, ciekawsze cele na wydanie takiej kwoty. 

Pozdrawiam!

sobota, 14 października 2017

Mały chillout.

Wstałem dziś koło 9 i musiałem jeszcze parę chwil poświęcić na ogarnięcie się. Jednak nie było dobrym pomysłem to, że wczoraj wypiłem dwie puszki piwa, na szczęście mającego tylko 0,5% i dwóch kieliszków likieru z czarnego bzu. Potem było na szczęście lepiej. 

Wypiłem sobie dziś Yerba Mate, a jakiś czas potem jeszcze jedno takie małe piwko. 

Ogólnie dzień miałem nastawiony na odpoczynek. 

Pozdrawiam!

piątek, 13 października 2017

Żenada w Internecie. Guła ze mnie.

Kolejny raz ktoś popełnił błąd i napisał w Internecie coś, co potem odbiło się echem w wielu miejscach tej infrastruktury. Pewna księgarnia na swoim profilu na portalu społecznościowym ogłosiła konkurs. Nic w tym strasznego. Do wygrania była książka z serii nazwanej ogólnie jakoś: ,,Kobiety piszą", ,,Kobiety kobietom", też wszystko gra. Wstyd pojawia się przy pytaniu konkursowym, które jest po prostu niesmaczne, nie chcę wypisywać tu tych słów, kto widział ten wie. Ogólnie chodziło o ,,zaśmieszkowanie" w stylu ,,prawdziwych mężczyzn", którzy uznają, że miejsce kobiety jest z góry określone i nie ma prawa nawet myśleć o wyjściu poza nie. Księgarnia oczywiście już dwa razy (chyba tyle wpisów było po całej sprawie) przeprosiła, jednak według mnie wystarczyło pomyśleć przed wysłaniem w świat takiego czegoś, uwłaczającego miejscu jakim jest księgarnia i myśleniu. Trochę przypomina mi to różnych znanych ludzi, którzy wyleją z siebie żal na cały świat, po krytyce usuwają wpis i myślą, że wszystko jest OK. 

Aby stało się zadość równowadze, napiszę też jaka ze mnie guła czasem. Coś rzuciło mi się na oczy, okazuje się, że najlbiższe zajęcia na uczelni mam dopiero 28 i 29 października, a nie jutro i po jutrze.

Pozdrawiam!

czwartek, 12 października 2017

Mała zmiana. Oczekiwanie.

Zmieniłem się dziś poprzez wizytę u fryzjerki. Do niedawna bliżej mi było do pana Blixy Bargelda (artysta, pisarz, wokalista), teraz znów jestem jak jakiś No-Name. 

Czekam już z pewną dozą niecierpliwości na pierwsze zajęcia na studiach podyplomowych. Zastanawiam się jaka będzie grupa, wykładowcy i po prostu wszytko inne. :) 

Dziś było dość ciepło, co ciekawe pojawiła się masa biedronek, która chciała dostać się za wszelką cenę do mieszkania. Nawet teraz co najmniej parę siedzi sobie wewnątrz i lata po pokojach. :)

Pozdrawiam! 

środa, 11 października 2017

Muzyczna podróż w czasie.

Naszło mnie dziś jakoś na swojego rodzaju muzyczną podróż w czasie. Słuchałem sobie kawałków takich grup jak Pink Floyd, Led Zeppelin, Deep Purple, a także Wielkiego Mistrza R. J. Dio. Zwłaszcza przy jego wykonaniach miałem ciarki wielkości grochu na rękach i nie tylko. Wielka muzyka, wielcy twórcy po prostu. 

Pozdrawiam!


wtorek, 10 października 2017

Na najbliższą przyszłość.

Wiem już mniej więcej jak będzie wyglądał rozkład zajęć na tych kolejnych moich studiach. Co ciekawe po każdym większym bloku tematycznym będzie test z wiedzy. Czyli główka będzie musiała ostro pracować. :) 

Pobrałem też sylabusy z różnymi ważnymi informacjami dotyczącymi lektur obowiązkowych, form zaliczenia itp. Mam też już pierwsze opracowania przydatne według prowadzących te studia do nauki. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 9 października 2017

Awans. Muzycznie. Poszukiwania.

Mecz z Czarnogórą przyprawił mnie o chwilową chrypę i prawie zawał. Na początku krzyczałem jak nie wiem po każdym z dwóch goli Polaków, przy stanie 2-2 właściwie zamarłem, a jak było 4-2 i koniec meczu poczułem, że właśnie jestem świadkiem czegoś niezwykłego. 

W czasie jak Rodzicielka była na zabiegu na ostrogę ja wybrałem się do sklepu muzycznego odkrytego ostatnim razem. Oferta CD nie powaliła mnie jakoś, co nie znaczy, że poza winylami nic ciekawego nie było. Kupiłem dwie płyty, Renegade Funktrain- płyta pod tym samym tytułem i Black Sabbath feat. Tony Iommi- ,,Seventh star". Przy pierwszej z nich ruszyła nieco moja odkrywcza machina, okazało się, że płyta jest z edycji japońskiej, musiałem poczytać sobie od razu jak sprawa się ma, czym różni się taka edycja od tej z USA czy Europy. Ogólnie faktycznie słychać różnice w dolnych rejestrach według mnie, poza tym akurat ta płyta brzmiała nieco głośniej od płyty gitarzysty BS, która jest z edycji europejskiej. Przy pozycji drugiej śmiałem się do łez przez to jak daleko posunięta może być głupota wydawców. Otóż pan Tony Iommi chciał wydać płytę sygnowaną własnym nazwiskiem, wydawca nie zgodził się, stanęło po (tak sądzę) wielodniowych negocjacjach na tym, że płyta będzie sygnowana nazwą Black Sabbath. Twórca riffów tej grupy miał być dopisany pod magicznym sformułowaniem feat. Wyszło na to jakby opuścił swoją formację, oddalił się na jakiś czas, po czym wrócił by grać jako gość. :D Jak dla mnie jest to za ciężkie do zrozumienia kto, po co i za ile to wszystko wymyślił. 

Mogę ocenić już obydwa krążki, bowiem udało mi się je przesłuchać niedługo po dotarciu do domu. Pierwszy z nich zawiera w sobie dużą dawkę muzyki funk, jednak 14 numerów to nieco za dużo i szybko się nudzą. Sytuację ratują piosenki, w których główną partię wokalną wykonują panie, brzmi to o wiele przyjemniej dla ucha niż rapowane sekwencje, podobne do tysięcy innych rapowanych wstawek na rynku. Daję 8/10. Drugi krążek wydaje się być ciekawą odskocznią od muzyki Black Sabbath, czymś na kształt: ,,Pokaż kotku, co masz w środku", a dokładniej co umie robić na gitarze (a może z gitarą) Mistrz Iommi. Do tego Glenn Hughes przy mikrofonie i mamy całkiem zgrabne cięższe granie (choć nie tak jak w niektórych kawałkach BS). Daję 9/10. 

Pozdrawiam!

niedziela, 8 października 2017

Oczekiwanie. Jesienna plucha.

Dziś na spacerze zobaczyłem jesienną pluchę, niby na drzewach jest jeszcze bardzo dużo liści, a jednak chłód i deszcz czają się na człowieka na każdym kroku. Jakby tego było mało zmoczyłem sobie buty, skarpetki i nogawki spodni. Nie lubię takiej pogody jak nie wiem. 

Czekam dość cierpliwie (a przynajmniej tak się staram) na dzisiejszy mecz. Mam nadzieję, że rezultat będzie choć w połowie tak dobry jak ostatniego meczu naszej kadry. Nie ma innej opcji dla mnie. :) 

Pozdrawiam!

sobota, 7 października 2017

Małe oczekiwania.

Dziś nie działo się nic specjalnego. 

Zacząłem czytać ,,Palę Paryż" B. Jasieńskiego, jak na razie jest całkiem ciekawie, język powieści zawiera momentami wyszukane porównania, w sumie tak jak lubię. :) Zobaczę co będzie dalej. 

Mam nadzieję, że Polacy jutro wygrają mecz z Czarnogórą, bo w barażach to nie wiadomo na kogo trafią. Lepiej zamknąć temat jutro i się nie martwić. 

W poniedziałek jak się uda za jednym razem spróbuję jak smakują potrawy w restauracji tajskiej oraz jak przedstawia się oferta sklepu z płytami. Wszystko niedaleko centrum urody, gdzie Rodzicielka ma te zabiegi na ostrogę. 

Pozdrawiam!

piątek, 6 października 2017

Wspomnienie sportowe.

Wczoraj przed meczem Polska-Armenia mieliśmy bardzo ciekawe spotkanie. Koło 13 przyszedł kurier z przesyłką, Staruszek zapytał się go czy będzie oglądał mecz i czy będzie kibicował Polsce. Na to kurier powiedział, że jest z Armenii, stanęło więc na dyplomatycznym, niech wygra lepszy. :) Szkoda mi trochę Armenii, że tak została pociśnięta mocno, jednak jedna z tych bramek to ewidentny błąd ich bramkarza (złapał piłkę podaną przez kolegę z drużyny). Mam nadzieję, że nasza kadra tak samo dobrze spisze się w niedzielę w czasie ostatniego spotkania w kwalifikacjach do Mundialu. 

Wyszło na to, że teraz wszyscy mamy problem z piętami, Rodzicielka, ja obtarłem sobie dość mocno piętę butem, a dziś Staruszek zaczął narzekać na swoją ostrogę. Normalnie trio jakich mało. 

Pozdrawiam!

czwartek, 5 października 2017

Coś się ruszyło.

Dziś byłem zawieźć dokumenty brakujące na uczelnię, abym mógł być studentem pełną gębą. Udało się załatwić sprawę szybko, w porównaniu z wczorajszym dniem było dziś cudownie. 

Martwią mnie jakoś te wiatry, które nadciągnęły nad Polskę, mam jakieś takie dziwne odczucia co do tego wszystkiego co się dzieje na świecie. Albo po prostu świat się kończy, w sensie takim fizycznym, albo przynajmniej w sensie wartości. Czasem jak patrzę na zachowania ludzi, to dziwię się sobie, że tak reaguję. Potem jednak przypominam sobie jak wszystko wyglądało w latach 90. gdy byłem dzieckiem, gdy chodziłem do szkoły. I wtedy widzę jak się wszystko zmieniło, w wielu sprawach na niekorzyść. Może mam jakieś staroświeckie zasady, sposób patrzenia na świat. Nie wiem do końca. 

Pozdrawiam! 

środa, 4 października 2017

Machina mnie zmiotła. Zmęczenie lekkie.

Dziś miało być jak zwykle w dniu wizyty w przychodni przy szpitalnej u mojej pani doktor endokrynolog. Jednak nic nie było jak zwykle. Dowiedziałem się od progu gabinetu, że mojej karty nie ma, bo jest jakiś problem z ubezpieczeniem. Zdziwiłem się bardzo, tyle lat chodziłem nic się nie działo, poza tym wiedziałem, że w domu mam zaświadczenie o podleganiu ubezpieczeniu. Nie chciałem się jakoś szarpać z paniami w rejestracji i wróciłem do domu po ten kwit. Zanim wróciłem na miejsce i wyjaśniłem sprawę (tona papierów do podpisania, dziesięć minut papierologii) było po 16. W międzyczasie Rodzicielka zdążyła odwiedzić naszą wspólną panią kardiolog, a ja siedziałem i czekałem na swoją kolej do 18. Można powiedzieć, że doświadczyłem na własnej skórze jak to jest walczyć z Machiną. Zmęczyło mnie to dość mocno, na szczęście wyniki mam dobre, TSH poniżej 1 jednostki. 

Pozdrawiam!

wtorek, 3 października 2017

Opinie.

Staruszek był dziś w przychodni ,,zakaźnej", na razie zgodnie z zaleceniem tamtego lekarza ma nie brać antybiotyku ani nic, a za pół roku ma się zgłosić na badania. Mam nadzieję, że wtedy już nie będzie śladu po boreliozie. 

Wysłuchałem dziś dwóch nowych płyt. Płyta Dream Theater wywołała u mnie bardzo dużo pozytywnych emocji. W sumie zdziwiłem się, że do tej pory nie przyjrzałem się muzyce spod tego szyldu. Cytując naszego rodzimego twórcę: ,,Głupi ja". :) Bardzo spodobał mi się klimat całej płyty, a także bardzo czujne łączenie przez zespół klimatów. Najgorzej słucha mi się krążków, gdzie cały czas jest to samo. Tu obok porywających gitarowych solówek, odjechanych dźwięków mamy też parę spokojniejszych momentów, ciekawe zmiany tempa i tym podobne muzyczne patenty. Całość wpisała się też  w granie jakie mnie najbardziej kręci, a numer ostatni na płycie jak dla mnie mistrzowski. Daję 9,5/10. 

Z kolei krążek Arctic Monkeys troszkę mnie rozczarował. Nie ma na nim tak chwytliwych melodii jak na dwóch pozostałych płytach tej grupy jakie mam w kolekcji. Do tego pierwsze trzy utwory zlały mi się w jedność przez brak stylistycznej różnicy (a przynajmniej ja nie zauważyłem nic takiego). Potem było już lepiej, utwory różniły się bardziej od siebie. Najbardziej spodobał mi się chyba utwór 13, będący tak zwanym ukrytym numerem. Daję 7,5/10.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 2 października 2017

Muzycznie. Jest OK.

Dowiedziałem się dziś, że studia jakie wybrałem dojdą do skutku, pierwszy zjazd z tego co widziałem już 14 października. Muszę jeszcze dostarczyć parę dokumentów i wszystko będzie jak należy. 

Wieczorem poszedłem z Rodzicielką na ten zabieg na ostrogę piętową. Przy okazji byłem po płyty. Nabyłem dwie, Arctic Monkeys- ,,AM" i Dream Theater- ,,Awake". Odkryłem też sklep z płytami, o którym wcześniej nie wiedziałem. Tak to już jest jak się wpadło w szpony szaleństwa zakupowego pod tytułem muzyka. :D Na sam koniec byliśmy jeszcze w pizzerii na małej kolacji. 

Pozdrawiam!

niedziela, 1 października 2017

Maruder ze mnie. Mały problem.

Znudziło mi się już chodzenie na spacery, dlatego dziś pokazałem swoje drugie oblicze, marudera do kwadratu. Do tego tak nieudolnie marudzę, że w końcu dałem się wyciągnąć na ten dwór. Drzewa za oknem wyglądają już coraz bardziej jesiennie, a wiatr staje się coraz chłodniejszy. Jak to było w jednym ze skeczy Kabaretu Moralnego Niepokoju, jak jest nawet zimno i nie ma wiatru, to jest ciepło. :) 

Staruszek dostał od antybiotyku małego uczulenia, w poniedziałek ma zamiar iść do naszej lekarki rodzinnej z pytaniem co dalej. Jutro po południu po raz drugi idę z Rodzicielką na te zabiegi mające na celu pokonanie ostrogi na pięcie. Mam nadzieję, że pogoda z dziś się utrzyma.

Wróciłem sobie do pierwszej płyty Sepultury, muszę powiedzieć, że czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Co ciekawe jest to nawet przyjemne uczucie. Przynajmniej w kwestii takiej muzyki. :D Potem posłuchałem sobie trochę Black Sabbath i Kinga Diamonda. 

Pozdrawiam!  

sobota, 30 września 2017

Jedzonko. W miarę muzycznie.

Dziś znów pogoda była całkiem dobra, choć wiatr był dość spory momentami. Nie przeszkodziło to nam w spacerze nad Wisłę a mi w zjedzeniu mezze (hummus, falafel, sosy, warzywa).

Po południu oglądałem z nagrania ,,Rockowy Sabat". Jak dla mnie wydarzenie mocno średnie pod względem muzycznym. Wystąpili m.in. Oddział Zamknięty, Wanda i Banda, Big Day, Golden Life, OMD, Rezerwat i Sunrise Avenue. Przy większości występów właściwie zatykałem uszy, bo zdarzało się, że ze szczytową formą było połączenie może w 30-40%. Jedynie lepsze wrażenie zrobiła na mnie grupa OMD, panowie wykonali dwa utwory: ,,Enola Gay" i nowość ,,The Punishment of Luxury".

Pozdrawiam!

piątek, 29 września 2017

Imieninowo.

Staruszek miał dziś imieniny, odwiedził nas jego kolega z liceum, w sumie spędziliśmy kawałek dobrego czasu wspólnie. 

Pogoda znów pozwoliła na pokręcenie się po okolicy, choć wstępnie chciałem iść na rowerze pojeździć, jednak wiatr był za chłodny i za mocny na to. 

Pozdrawiam!

czwartek, 28 września 2017

Znów dość ładnie. Łazienki.

Wykorzystałem kolejny dzień dość dobrej pogody (dość, bowiem w cieniu już chłodno było) i poszedłem z Rodzicielką do Łazienek. Trafiliśmy na sporą ilość zwierzaków. Najpierw na samym początku zauważyłem myszkę chowającą się w dziupli na wysokości gruntu. Łypała na nas swoimi czarnymi oczkami i nie uciekała. Dostała więc orzecha, którego szybko zwinęła na swoje ,,komnaty". Tradycyjnie napotkaliśmy kilka wiewiórek, jednak najlepsza była sarna, która mieszka od jakiegoś czasu w Łazienkach. Pojawiła się blisko krzaków, a jak zobaczyła telefony komórkowe w dłoniach mojej i paru innych osób dosłownie się wypięła na nas i zniknęła w tych krzakach. Pewnie sobie pomyślała: ,,Co ja jakaś małpa jestem, żeby mi zdjęcia robić? Jazda mi z tymi aparatami". :D

Z muzycznych sytuacji zacząłem poszukiwać czegoś z kręgu rocka gotyckiego dla siebie, jak na razie bez większych rezultatów. Chyba trzeba więcej czasu na to. Odkryłem za to za sprawą mojej muzycznej gazety dość interesujący zespół, The Devil and The Almighty Blues. Szczególnie podchodzi mi ich druga płyta długogrająca.

Pozdrawiam!

środa, 27 września 2017

Rowerowo.

Wykorzystałem dziś pogodę i przejechałem 11 kilometrów na rowerze. :) Wypróbowałem nową ścieżkę rowerową na Pragę, ogólnie całkiem dobrze było. 

Pozdrawiam!

wtorek, 26 września 2017

Trochę Słońca.

Rodzicie byli dziś zapisać się na rehabilitację, na początku liczyli na szybszy termin w szpitalu, jednak lepiej było się zapisać w nieco dalszej przychodni. Za to podobno o wiele lepiej się prezentuje, jest więcej miejsca itp. itd. 

Po południu skorzystaliśmy nieco ze Słońca i siedzieliśmy w parku. 

Przed południem oglądałem nowy program pana Macieja Orłosia i muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 września 2017

,,Kradzieje" i łobuzy. Wieczorowe spacery.

Okropnie denerwują mnie ,,kradzieje", których jest jakoś więcej w moim bloku i w bloku przylegającym do tego mojego. Ostatnio jak ze Staruszkiem w piwnicy byliśmy odkryliśmy kradzież paru żarówek, oświetlającej schody i co najmniej dwóch na korytarzu. Kurczę, przecież żarówka to nie jest święty Graal, do tego nie kosztuje przecież nie wiadomo ile. A przez takich ,,kradziejów" można się zabić prawie schodząc bez latarki (zwłaszcza jak się nie wie o kradzieży). Dziś z kolei okazało się, że ktoś ukradł ,,pokazowe" płytki, chodzi chyba o glazurę lub terakotę przyniesioną przez kogoś na pokaz dla kogoś i odłożoną na parapet na klatce schodowej. Administracja tamtego bloku przylegającego do naszego aż napisała apel z prośbą o zwrot tych płytek. Tak samo jak w przypadku żarówek nie za bardzo wiem co można zrobić z kilkoma płytkami ceramicznymi, do tego zapewne w kilku różnych kolorach. Przypomniało mi się też jak jedna sąsiadka, która już nie mieszka obok nas stawiała kiedyś wózek swojego synka na tej klatce co te płytki zginęły. Wózek pożyczyła od jakiejś koleżanki, nie był ani nowy, ani też zniszczony. Jednak komuś nie spodobało się trzymanie wózka na tyle, że postanowił odciąć rączki od niego. Co ważne wózek stał w takim miejscu, by nikomu nie wadził, na naszej klatce właściwie nie dało się go wcisnąć, do kawalerki tej sąsiadki też średnio wchodził. A przecież można było napisać kartkę z prośbą o zabranie sprzętu jeśli komuś już tak bardzo wadził. Może się jednak mylę? 

Byłem dziś z Rodzicielką na pierwszym zabiegu na jej ostrogę na pięcie. Podobno jak na razie efekt jest. Przeszedłem się w tak zwanym międzyczasie na Krakowskie Przedmieście i uzmysłowiłem sobie jak dawno mnie tam nie było. :) Całe ciągi komunikacyjne w tamtej okolicy są moim zdaniem już tak ładnie zagospodarowane, że tylko łazić i podziwiać. Wracaliśmy już po ciemku do domu i w sumie cieszyłem się z towarzystwa, bo miejscami ciemno było, że aż strach. :D

Pozdrawiam!

niedziela, 24 września 2017

Poszukiwanie sensu. Sportowo.

Od pewnego czasu przeglądając strony z memami zauważam coś zadziwiającego mnie do granic. Chodzi mi o drugą edycję Gangu Świeżaków, to co wyprawiają niektórzy ludzie (zakładając, że wpisy o walkach o te maskotki są w całości prawdą) nie mieści mi się w głowie. Można nawet powiedzieć, że przerosło to zjawisko wojny o torebki pewnej dość znanej firmy czy buty/klapki innej znanej firmy, które były dostępne w sieci sklepów raczej spożywczych. Łączy się to w dużej mierze ze zjawiskiem ,,madek", Sebixów i Karyn, jednak nawet w sumie te elementy nie dają mi odpowiedzi na pytanie, gdzie tu jest sens. Może chodzi o coś na kształt koczowania pod sklepami za Oceanem w oczekiwaniu na pierwsze modele telefonu z jabłuszkiem. A może to coś, czego po prostu nie ogarniam, bo całość ma jakiś ukryty przekaz, może po prostu nie nadążam za rozwojem cywilizacji? 

Oglądałem dziś mecz siatkarek, przegrana z Azerbejdżanem wydaje mi się czymś niezwykłym, od początku liczyłem na sukces naszych zawodniczek, a tu taki klops. Widziałem też kilka ostatnich biegów w żużlowym pojedynku Leszna z Wrocławiem, muszę powiedzieć, że emocje były o wiele lepsze i większe niż przy siatkówce. Dałem radę też prześledzić ostatnie 30-40 kilometrów w kolarskich mistrzostwach świata. :) 

Pozdrawiam! 

sobota, 23 września 2017

Pokręcenie małe.

Czasem zdarza się nam coś takiego, że rodzina Addamsów mogłaby się od nas uczyć. Dziś byliśmy u Babci, wziąć rozpiskę leków do kupienia, a także aby zawieźć pieniądze dla pani Sławy. Rodzicielka została chwilę dłużej, a ja ze Staruszkiem czekaliśmy w samochodzie. W tak zwanym międzyczasie zadzwonił brat stryjeczny Staruszka ze swojej działki, poinformował nas, że ma grzyby i chce je nam przekazać. Mi od razu zaświeciła się czerwona lampka, bo nie znam kompetencji ani brata stryjecznego ani jego żony w kwestii grzybów. Jak Rodzicielka dowiedziała się o tych planach rozgorzała mała awantura, ostatecznie Staruszek i tak pojechał po te grzyby (było ich na oko patrząc po zdjęciu wysłanym na telefon od 15-20). A koniec końców cała ta ,,kolekcja" wylądowała na stałe u naszej sąsiadki, która miała rozpoznać czy  dary lasu nadają się do jedzenia. Na szczęście wszystko wróciło szybko do normy. Można rzec taka sytuacja. 

Oglądałem niemal cały mecz Bruk-Betu Termalica z Lechią Gdańsk, zwycięstwo tej pierwszej drużyny bardzo mnie ucieszyło, bowiem od zeszłego sezonu kibicuje im na równi z Legią. :) Choć akurat karny podyktowany przez sędziego na samym końcu za rzekomą rękę wydawał mi się dość dyskusyjny.

Pozdrawiam!

piątek, 22 września 2017

Serialowe powroty. Jakoś dziwnie.

Od jakichś siedmiu dni oglądam serial ,,Święta wojna". Pamiętam jak mniej więcej w czasie jego oryginalnego nadawania strasznie mi się podobał. Co ciekawe dziś bawi mnie w niemal równym stopniu co wtedy. Wiem, że pewne sytuacje są przerysowane, a gwara śląska ,,odjeżdża" od tej prawdziwej. Tak czy siak bardzo miło jest czasem wrócić do takich dawnych fascynacji z TV. :)

Cały dzień czułem się jakoś nie swojo, nie wiem w sumie od czego to się wzięło. 

Miałem zamiar napisać coś o polityce, jednak dość szybko zmieniłem zdanie. Szkoda czasu i nerwów na zajmowanie się taką tematyką. 

,,Miłość w czasach zarazy" Marqueza podoba mi się bardzo, mogę nawet powiedzieć, że już dość dawno nie czytałem książki z takim zapałem, chcę poznawać kolejne perypetie bohaterów. Polecam, bowiem warto zapoznać się z historią Ferminy i Florentina. 

Pozdrawiam!